sobota, 8 grudnia 2012

Skin Food - Peach Sake Pore Serum




Opis producenta:
Wzbogacone serum w witaminę C oraz ekstrakty z brzoskwini i sake. Zwęża pory i kontroluje wydzielanie sebum.

Opakowanie:
Opakowanie serum jest bardzo wygodne. Niewielka szklana buteleczka z pompką, która ułatwia dozowanie kosmetyku. Zatyczka typowa dla tej serii - wykonana z twardej tektury. Bardzo mi się podoba!

Konsystencja i zapach:
Lekka konsystencja, łatwo się rozprowadza po twarzy. Wchłania się momentalnie! Od razu, po nałożeniu serum, możemy wklepywać podkład czy krem BB - co osobiście uskuteczniam. Zapach delikatny, jakby brzoskwiniowy, ale nie do końca. Po nałożeniu na skórę wcale go nie czuć.


Cena:
Zamawiałam na e-bayu. Koszt 38zł.

Plusy:
  • estetyczne i wygodne opakowanie
  • dobra wydajność
  • działanie - zmniejsza pory!
  • dobra cena

Minusy:
  • dostępność

Ocena końcowa: 5/5
Świetne serum! Polecam każdemu, i tym z problemem z porami i tym bez problemów. Ja stosuję serum jako bazę - krem BB ładnie się rozprowadza na skórze i mam wrażenie, że jest trwalszy niż bez serum. Skóra jest gładziutka, pory zmniejszone. Bardzo przyjemnie się je stosuje, a dzięki temu, że wchłania się błyskawicznie nie trzeba czekać z makijażem w porannym pośpiechu, tylko możemy od razu brać szpachelkę i nakładać :)

sobota, 1 grudnia 2012

SkinFood - Peach Sake, Silky Finish Powder


 Opis producenta:

Puder pozostawia skórę gładką i czystą dzięki zawartości pudru z silicy oraz technice produkcji tego pudru. Zawiera ekstrakty z sake i brzoskwini, które matują skórę.

Opakowanie:

Ładna, plastikowo-tekturowa puszeczka, z równie ładnym tekturowym wieczkiem. W środku znajduje się sitko, pozwalające dozować odpowiednią ilość kosmetyku, oraz gąbeczka do nakładania pudru.
Konsystencja i zapach:
Puder jest w postaci bardzo drobno zmielonych białych drobinek, które lekko się mienią pod słońce. Zapach jest przecudowny! Brzoskwiniowy - można siedzieć z nosem w pudrze i wdychać :)

Skład:
krzemionka, sake i ekstrakt z brzoskwini

Cena:
Zamawiałam na e-bayu. Kosztował 36zł.

Plusy:
  • ładne opakowanie
  • dobra wydajność
  • śliczny zapach
  • matuje

Minusy:
  • dostępność


Ocena końcowa: 5/5
Bardzo dobry puder. Nakładam go gąbeczką załączoną do kosmetyku, bo pędzlem robiłam sobie krzywdę :) Po nałożeniu (stemplowaniu) gąbeczką puder wtapia się w twarz i staje się całkowicie transparentny. Ja używam go do wykończenia makijażu wykonanego kremami BB, które w większości pozostawiają na twarzy tzw. 'glow'. Nie przepadam szczególnie za tym efektem, więc wspomagam się Skinfoodowym pudrem, który daje właśnie taki efekt, o jaki mi chodzi. Ładnie matowi, może nie do samego wieczora, ale na kilka godzin wystarcza. Buzia jest taka gładziutka po nałożeniu kosmetyku, że trzeba uważać, żeby sobie nie zgłaskać całego makeupu z twarzy :)

wtorek, 6 listopada 2012

Mini haul i paczka z Korei

Byłam dzisiaj w Rossmannie na małych zakupach i przez przypadek zakręciłam się obok półki z żelami pod prysznic. Mam ich kilka pozaczynanych i twardo postanowiłam, że dopóki ich nie zużyję, żaden nowy nie stanie na mojej łazienkowej półce. Do czasu... Do czasu aż mój wzrok niebezpiecznie zbłądził w okolice półki z żelami Original Source. Czy wąchałyście już nowe żele z zimowej edycji limitowanej? Jeśli nie, to szybko to nadróbcie. Śliwka nie zrobiła na mnie takiego dużego wrażenia, ale pomarańcza z lukrecją pachnie bosko!  Nawet przez chwilę się nie namyślając żel powędrował do mojego koszyka, a wraz z nim jeszcze mango i makadamia - tak jakoś zgrał się kolorystycznie z poprzednikiem :)            

Dzisiaj również przyszła do mnie paczuszka z zamówieniem z Allegro. Oto małe cuda, które się w niej znajdowały:
 
Moja pierwsza paletka Sleek - Oh so special i flat top Elf.
Zbliżenie na paletkę:

 I na tym nie koniec, bo wczoraj dostałam też zamówioną paczuszkę z Korei. Przyszedł do mnie pełnowymiarowy krem BB Liolele Triple the Solution, peeling do twarzy Skin79 i w gratisie maska do twarzy i kilka próbek (m.in. slimaczkowego BB Skin79, cleansera Skin79 i kremu TonyMoly Red Appletox).




czwartek, 1 listopada 2012

TonyMoly - Red Appletox

 (Tak mi się skojarzyło z Królewną Śnieżką i zatrutym jabłkiem ;))

Obietnice producenta:
Krem do twarzy do codziennej pielęgnacji. Zawartość ekstraktów z jabłek oraz miodu odżywia i nawilża skórę. Podczas aplikacji kremu zalecany jest masaż dzięki czemu poprawimy ukrwienie tkanek przez co składniki aktywne kremu lepiej zostaną wchłonięte a komórki zostaną pobudzone. Kwas jabłkowy wygładza zrogowaciały naskórek przez co powierzchnia skóry staje się jedwabiście gładka. Uzupełnia braki w nawilżeniu oraz uzupełnia niezbędne substancje odżywcze.
Krem można stosować na dzień oraz na noc.

Opakowanie:
Najładniejsze opakowanie jakie miałam! Świetnie wykonane - z dużo większą dbałością o szczegóły niż opakowania kosmetyków Baviphatu. Jabłuszko wykonane jest z solidnego plastiku, po odkręceniu znajdziemy jeszcze białe wieczko powstrzymujące kosmetyk od wylania się na zewnątrz.

Konsystencja i kolor:
Kosmetyk ma lekką, półpłynną konsystencję - po przechyleniu opakowania może z niego wypłynąć. Jest lepki, delikatnie się ciągnie, co możecie zobaczyć na zdjęciu z moim palcem w roli głównej. Kolor miodowo-żółtawy.


Skład:
Purified Water, Glycerine, Butylene Glycol, Ethanol, Cyclomethicone, Sodium Polyacrilate, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Sodium Hyaluronate, Sunflower Oil, Propolis Extract, Honey Extract, Royal Jelly Extract, Soluble Collagen, Ginkgo Biloba Extract, Allantoin, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Hydrogenated Lecithin, C12-16 Alcohols, Palmitic Acid, Sorbitol, Malic Acid, Phenoxyethanol, Trideceth-6, Methyl Paraben, PEG/PPG-18/18 Dimechicone, Carbomer, Triethanolamine, Perfume, Sodium Polyacrilate, Propyl Paraben, Disodium  EDTA, CI 19140, CI 15985

Cena:
Zapłaciłam ok 39zł na e-bayu za opakowanie 80g.

Plusy:
  • działanie
  • dobra wydajność
  • śliczne opakowanie
  • zapach jabłek

Minusy:
  • dostępność
  • uczucie lepkości, które pozostawia po sobie kosmetyk
  • wolno się wchłania


Ocena: 4/5
Myślę, że do końca jeszcze nie przekonałam sie do tego kremu. Niby wszystko jest fajnie: przyjemność sprawia już samo posiadanie takiego pięknego jabłuszka :). Skóra po nim wydaje się być odżywiona, świeża, nawilżona. Producent obiecuje dobre wchłanianie - ja niestety tego nie zauważyłam. Krem potrzebuje kilkunastu minut, żeby całkowicie się wchłonąć i pozbyć tego lepkiego uczucia z twarzy. Dlatego też używam go jedynie na noc. Dużym plusem jest na pewno jego wydajność - wystarczy odrobina, żeby rozprowadzić go po całej twarzy, dlatego 80g produktu wystarczy na pewno na bardzo długo. Podsumowując: lubię go i używam na przemian z winogronowym Baviphatem, który jednak bardziej mi podszedł, ale może jeszcze przekonam się i pokocham czerwone jabłuszko TonyMoly.

wtorek, 30 października 2012

Baviphat Grape Anti Wrinkle All-in-one Cream





 Opakowanie:
Przyjemne dla oka, nawiązujące do kiści winogron. Zrobione jest z plastiku, wygląda dość solidnie. Pod zakrętką znajduje się dodatkowe, białe wieczko z małą łyżeczką, służącą do nabierania kremu. Muszę przyznać, że rozpakowując paczkę, zdziwiłam się wielkością opakowania, bo po zdjęciach w internecie spodziewałam się mniejszego słoiczka, a ten zajmuje praktycznie całą dłoń. W środku znajduje się 100g kremu w lekko fioletowym kolorze.


Konsystencja:
Lekka, łatwo się nabiera i rozprowadza po twarzy i szyi.

Zapach:
Wspaniały, mocno winogronowy. Wiecie jak pachną Mentosy o smaku winogrono-jabłko? Właśnie tak pachnie ten krem. Intensywność zapachu może niektórym przeszkadzać, gdyż czuć go jeszcze długo po nałożeniu kosmetyku na skórę.

Skład:
water (aqua), butylene glycol, vitis vinifera (grape) seed oil, butylene glycol dicaprylate/dicaprate, glycerin, dipropylene glycol, stearic acid, mineral oil, polysorbate 60, beeswax, butyrospermum parkii (shea butter), trehalose, glyceryl stearate, cetearyl alcohol, dimethicone, sorbitan sesquioleate, sodium polyacrylate, hydrogenated polydecene, trideceth-6, triethanolamine, chlorphenesin, methylparaben, carbomer, vitis vinifera (grape) fruit extract (100mg), hydrolyzed soy flour, panthenol, glyceryl polyacrylate, propylparaben, tocopheryl acetate, allantoin, fragrance, sodium phosphate, disodium phosphate, rh-polipeptyde-1, adenosine, sodium hyaluronate

Cena:
Zamawiałam krem na e-bayu. Kosztował 38zł.

Plusy:
  • ładne opakowanie
  • duża pojemność
  • dobra wydajność
  • przyjemny zapach
  • działanie

Minusy:
  • dostępność


Ocena końcowa: 5/5
Bardzo lubię ten krem. Używam go na noc, bo niestety, zbyt długo się wchłania, żebym w porannym pośpiechu mogła poczekać te przynajmniej pół godziny. Poza tym, co rano może być jego wadą, a wieczorem wręcz przeciwnie, po wchłonięciu na skórze pozostaje taki lekko tłusty filtr. Do rana już nic nie czuć, a skóra jest wypoczęta i nawilżona. Nie wiem czy wygładza zmarszczki, bo na razie staram się im zapobiegać, a nie zwalczać, ale skóra jest zauważalnie wygładzona i ujędrniona. Polecam ten krem wszystkim, szukającym dobrego nawilżenia.

Wczorajszy mini-haul

Dzisiaj nie będzie o kosmetykach azjatyckich, za to pokażę wam mój mini-haul z dnia wczorajszego.


 Udało mi się upolować płyn micelarny Bioderma Hydrabio przeceniony z początkowych 54,90zł na 29zł. Już dawno chciałam wypróbować coś z tej serii, więc nadarzyła się ku temu wspaniała okazja. Jak tylko skończy mi się micel z Bourjois, zaraz się biorę za testowanie nowego!
Kolejnym zakupem było mleczko kolagenowe pod prysznic BingoSpa. Wzięłam je głównie z ciekawości, jako że jest to mój pierwszy produkt tej firmy. Bardzo podoba mi się buteleczka - prosta, estetyczna z fajną zakrętką :) Ostatnim moim nabytkiem jest krem do rąk Yves Rocher o zapachu wanilii. Zbliża się zima, coraz niższe temperatury i zawsze cierpią na tym moje dłonie. Są przesuszone i szorstkie. A, że jakoś nie potrafię wyrobić w sobie nawyku kremowania po myciu rąk, to myślę, że forma kremu w postaci buteleczki z pompką mogłaby mi w tym pomóc. Postawię ją na umywalce obok mydła w płynie i zobaczymy jak się sprawdzi.
Będąc w sklepie Yves Rocher, miła pani zapytała czy chciałabym wyrobić kartę stałego klienta. Jako, że takiej jeszcze nie mam (do tej pory kupiłam tam bardzo niewiele kosmetyków) to stwierdziłam, że czemu nie? Dostałam za to najnowszy katalog do przeglądnięcia, torbę na zakupy i kopertę z próbkami niektórych produktów.
A tutaj opis, co znajdziemy wśród próbek.




sobota, 27 października 2012

Purebess - Snail School Gel




 e-bay.com
Opakowanie:
Miękka plastikowa tubka, z której łatwo wycisnąć kosmetyk.

Konsystencja i kolor:
Żel jest bezbarwny, bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy.

Skład:
Niestety nigdzie nie znalazłam. Oficjalnie ma w składzie 90% ekstraktu ze śluzu ślimaka.

Cena:
Zapłaciłam ok 35zł na e-bayu za tubkę 50g.

Plusy:
  • działanie
  • dobra wydajność
  • cena

Minusy:
  • dostępność



Ocena: 5/5
Ten żel do spółki z lotionem Hada Labo, poradził sobie z moją przesuszoną skórą twarzy i suchymi skórkami na czole i policzkach. Używałam go na noc, po wklepaniu lotionu. Jest lekki i przyjemny w stosowaniu. Nie wysypało mnie po nim, cera wyraźnie się uspokoiła. Poznikały mi pryszcze i czerwone plamki, porozsiewane po całej twarzy. Szczerze go polecam!